Kurs płetwonurka na wyspie Gozo
W dniach 30.08 – 6.09 nurkowaliśmy z Ulą i Olgą na Malcie, a dokładniej na wyspie Gozo, ale od początku:
Zaczęło się od telefonu, zapytania o kurs podstawowy płetwonurka. Dziewczyny stwierdziły, że nasze polskie zimne wody nie są dla nich interesujące. Na mojej stronie w miejscu gdzie jest opis kursu podstawowego przeczytały o możliwości odbycia całości kursu na wyspie Gozo, czyli w Morzy Śródziemnym.
Dla mnie sytuacja komfortowa, koniec sezonu letniego w bazie, w Jeziorze Piaseczno znam każdy kamień 😉 odpocznę w cieplejszym klimacie, przyjemnie robiąc kurs w fajnym towarzystwie pięknych kobiet.
Spotykamy się jeszcze przed wyjazdem. W bazie Profundal mierzymy sprzęt, który zabieramy na Gozo.
Tradycyjnie lecę dwa dni wcześniej, aby dopilnować wszystkiego logistycznie. Jak zawsze korzystamy z usług Polskiej bazy nurkowej na Gozo : Family Diving.
W tej chwili nie widzę innej alternatywy, lata współpracy, czuję się tam jak u siebie. Właściciel i instruktor Jacek Chojnacki, instruktorzy Michał, Arek, Gosia w biurze, wszyscy profesjonalnie przygotowani do pracy, którą wykonują. Polecam !
Dzień 1
Po dwóch dniach przylatują Olga z Ulą. Po przylocie kontakt telefoniczny, taxi (autobus X1 już nie jeździł) , prom na Gozo i na przystani czekamy. Przejazd do apartamentu, i sen, podróż jest męcząca
Dzień 2
Późna pobudka, sniadanko i idziemy do bazy wypełnić dokumenty i przygotować sprzęt. Wsiadamy w Suzuki i we trójkę jedziemy do zatoki Xwejni Bay na dwa nurkowania. Idealne miejsce na pierwszy raz. Krystalicznie czysta woda o temperaturze 27 stopni. Pierwsze nurkowanie bardzo płytkie: 2 metry i uczymy się podstawowych ćwiczeń i bezpiecznego ich wykonywania. Czas około 90 minut. Przerwa na lunch w miejscowej knajpce i po dwóch godziach ponownie zanurzamy się, powtórzenie ćwiczeń, tym razem nieco głębiej, bo na 3-4 metrach i dużo więcej pływania. Czas około godziny. Po nurkowaniach dla mnie informacja: zdolne, będzie lekko 😉 Wracamy późno, Jacek zaczyna się martwić. Po powrocie do domu kursantki padły zmęczone…o godzinie 20.00 😉
Dzień 3
Wstajemy dużo wcześniej, wypoczęci, w bazie jesteśmy na 9.00 i jest to stała godzina wyjazdów na miejscówki nurkowe. Tym razem w bazie tłoczno, kilkunastu nurków szykuje sprzęt. My czekamy bo dziś nurkujemy w zatoce przy bazie, jakieś 40 metrów od bazy, przechodzimy tylko przez deptak w sprzęcie 😉
Miejscówka na początek kursu idealna. Teren obojkowany, zakaz wpływania łódek. Pod wodą głównie piasek, po bokach zatoki głazy, nadające klimat. Głębokość maksymalna w zatoce 4-5 metrów. Ćwiczenia standardowe kursowe, ale na drugim nurkowaniu wystąpił jeden problem: meduzy, zwane Jellyfish. Przed naszym zanurzeniem, kapiące się osoby wyszły z wody, ktoś został poparzony. Dzieci złowiły w siatkę dwie meduzy, w wodzie występowały one sporadycznie, jedna na kilkanaście metrów. W związku z tymi stworzeniami stres u kursantek zauważalny. Nowe doswiadczenie: wypatrywanie i omijanie meduz 😉
Wieczorkiem wykład i zwiedzanie Marsalform, spacer po deptaku i zasłużony sen.
Dzień 4
Dziś już jedziemy całą brygadą nurków do zatoki Hondoq. Osoby z certyfikatami mają zobaczyć dziś najlepsze miejscówki czyli Santa Marija Caves i wrak P-31. Obydwie przy wyspie Comino, na pozycje płyną łódką.
My wchodzimy na lewo od nabrzeża. Mnóstwo wielkich głazów. Nurkowałem tu pierwszy raz, spodziewałem się miejscówki typowo kursowej 😉 bez atrakcji wizualnych. Infrastruktura podwodna na kurs podstawowy idealna, labirynty kamieni, pieknie. Złapaliśmy pierwsze w życiu 10 metrów. Ile stresu przy tym było. Olga pamietasz ? 😉
W przerwie pomiędzy jemy słynną Pallelę z owocami morza w miejscowej knajpce. Polecam
Wieczorem wykład i egzamin. Olga, Ula przygotowałyście się perfekcyjnie, był chyba jeden błąd w teście , który zawierał 50 pytań!
Idziemy do figurki Jezusa usytuowanej na górze za miasteczkiem. Nie każdy tam dociera, Jacek mieszka już 3 lata i nie był 😉
Dzień 5
Ostatni dzień kursu. Na pierwsze nurkowanie jedziemy we czwórkę, dołącza do Nas kolega płetwonurek. Miejscowka Wreck point, zatoka Xatt L-ahmar. Kultowe miejsce na Gozo, słynące z trzech zatopionych wraków. Dla nas jeszcze nieosiągalne, wraki leżą na 40 metrach. Celem nurkowania było powtórzenie i dogranie wszystkich ćwiczeń, oraz osiągnięcie głębokosci 18 metrów. To co dzień wcześniej dla niektórych wydawało się niemożliwe, w tym dniu było bardzo łatwe. Uczestniczki stwierdziły, że trudniej było zanurzyć się na 10 metrów 😉 Dla mnie powodem do dumy był idealny trym (pozycja) dziewczyn pod wodą. Klasa !
Przed naszym drugim nurkowaniem dojechała do nas ekipa nurków z Czech, nurkująca z bazą Family Diving. Czechów nie można nie lubić, słyszac ten język uśmiech nie schodzi z ust.
Drugie nurkowanie w tym dniu to zrealizowanie planu nurkowania bez udziału instruktora, instruktor płynął i się nie wtrącał. W użyciu były też kompasy. Głębokość 15 metrów i nurkowanie na całkowitym luzie.
Koniec kursu OWD ! Dziewczyny nauczyły się nurkować, zrobiły to co jeszcze dwa dni temu wydawało się niemożliwe. Gratulacje jeszcze raz! W wodzie spędziliśmy około 8 godzin i wykonaliśmy 8 nurkowań !
Pozostałe ekipy nurkowały na wraku Karwela. Zdarzyło się coś nietypowego dla tego miejsca. Na 30 metrze widoczność nagle spadła do 2 m!!! Jak w Polskim jeziorze 😉
Wieczorem uroczysta kolacja w restauracji na deptaku, było wino, kobiety i śpiew (nie, śpiewu nie było, ale ktoś tańczył 😉 Na kolacji towarzystwo międzynarodowe: Polskio-Czeskio-Libijskie, odbyło się pasowanie na płetwonurka przez wszystkich 4 instruktorów obecnych na kolacji.
Dzień 6
Wstajemy na luzie, dziś nie nurkujemy, ja wracam wieczorem do domu. Jedziemy na prom, autobus i zwiedzamy Valettę. O 16 rozstaję się z dziewczynami i jadę na lotnisko. Ula i Olga jadą zwiedzać dawną stolicę Malty, czyli miasto Mdina, która znana jest tez z serialu Gra o Tron jako stolica siedmiu królestw.
To już koniec opowieści , teraz czekam na nastepnych śmiałków zdecydowanych na kursy w innych niż Polskie warunkach.
Ula, Olga. Było mi bardzo miło, pięć wspólnych dni minęło za szybko, przy Was odpocząłem, takie kursantki to skarb !
Jacek Chojnacki. Nie byłem pierwszy, nie byłem ostatni raz, jeszcze się zobaczymy w Family Diving Gozo. Rób to co robisz i kochasz.
Do zobaczenia
Leon